Zlot i targi podróżniczo - off-roadowe w Bad Kissingen odbyły się w tym roku w ostatni weekend czerwca. Zmianie uległo miejsce zlotu, teraz na południu miasta, nad rzeką, dalej od centrum. Jednak w pobliżu są sklepy, las i coś w kształcie węzła sanitarnego. Wstęp spadł do 10EUR, płatne na bramce. Motocykle z darma. Z roku na rok coraz mniej rodzynków przyjeżdża na zlot. Ich miejsce zastępują standardowe Defendery, bo spełniają normy EURo i można nimi wjeżdżać do centrum miast europejskich. Jednak zauważyłem przyrost MANów w wersji wojskowej Cat oraz Unimogów. Są to coraz tańsze samochody, dużo tańsze niż nowe bushtaxi czy Defendery. Jednak utrzymanie takich wynalazków nie jest tanie.
Tym razem, jak zwykle, przyjechało dużo Polaków. Były długie rozmowy na temat wyższości małych samochodów nad dużymi, czy rodzajów zawieszeń w ciężarówkach itp. Byli tacy co pierwszy raz zobaczyli fenomen przemysłu off-roadowego w wydaniu niemieckim i oczy im się otworzyły. Byli też starzy bywalcy. Słowem po staremu.
Na terenie targów można było zobaczyć Mercedesa G w ofensywie. Przynajmniej dwie bardzo ciekawe wersje. Jedna na zwolnicach, poszerzona. Po prostu cięta wzdłużnie i poszerzona. Druga wydłużona, ze standardową, jak dla bushtaxi, zabudową kempingową. Byli też Holendrzy ze swoimi dobrze dopracowanymi poduszkami pneumatycznymi do małych samochodów. Jak zwykle dealer Land Rovera męczył na błotnym poligonie nowe Landki, pokazując że nawet na łysych oponach można jeździć w błocie. Zmniejszyła się oferta tras na GPSa sprzedawanych z opisem. Nie było też dealera GAZów. Ale poszerzyła się oferta kilkunastu firm produkujących zabudowy komfortowe do pick-upów oraz pseudoterenówek wielkopojemnych typu VW T5 czy Sprinter.
zdjęcia Mariusz Reweda
artykuł z "Off-road.pl" o targach w Bad Kissingen 2004
artykuł z "Polski Caravaning" o targach w Bad Kissingen 2005
|