Trasa powstała podczas pierwszego etapu podróży motocyklem dookoła świata. Przejechałem ją pierwszy raz w 2003, samochodem. Jest godna polecenia dla tych, którzy jadą w kierunku na Gruzję i mają czas na zwiedzanie po drodze, albo dla tych, którzy lubią
Turcję, a nie koniecznie Turcję turystyczną. Plik do MapSource'a zawiera punkty i tracki.
Trasa zaczyna się zjazdem z autostrady Istanbul - Ankara, w kierunku na Zonguldak. Wprost z szerokiej szosy wjeżdża się w zalesione góry
z pięknymi kanionami, zupełnie nie jak w Turcji, bardziej to przypomina Bałkany. Jeździ tędy mało samochodów, mało też tutaj osad ludzkich. Za Devrek droga robi się
miejscami dość stroma i wąska. Za to krajobrazy na jakiś czas są mniej ciekawe. Dopiero za Bartin, gdzie można zrobić ostatnie cywilizowane zakupy, wjeżdżamy na wybrzeże
Morza Czarnego. Karkołomną dróżką zjeżdżamy do nadmorskiej Amsary, to największe miasteczko aż do Sinop. Dalej to już miliony serpentyn na wysokim wybrzeżu morza. Droga
wije się po stromych zboczach gór. Mijamy kilkanaście malowniczych wiosek rybackich. Każda z nich ma inną atmosferę - życia na uboczu świata. Kilka z nich ma małe porty,
dwie lub trzy stacje paliw i ciekawe restauracyjki. Pomiędzy nimi czasami trafi się żwirowa plaża, lub skalista doskonała do nurkowania. Punkt 419 to dobre miejsce na dziki
nocleg. Niestety zjazd jest dość wąski, pewnie nie każdy samochód tam się zmieści. Na dole jest zaciszna plaża, strumień ze słodką wodą i trochę miejsca na namioty.
Koło Turkeli odbijamy od morza omijając szczyty od południa. W lecie ten odcinek jest niezwykle upalny. Za Erfelek ponownie wspinamy się
na klifowe wybrzeże. Teraz droga jest nieco szersza. Między punktami 421 a 422 można podziwiać górskie wioski i piękne widoki na suche, górzyste tereny północnej Turcji.
|
|
Za Sinop wjeżdżamy na główną drogę. Od tej chwili wybrzeże staje się piaszczyste i w większości cywilizowane. Nie jest tu już tak
pięknie i dziko. Ale można zażyć nieco luksusu w kurortach nadmorskich, nieco innych od tych znad Morza Śródziemnego. Jeśli szukać dzikiego noclegu to przed Sahinli, pośród
lasów sosnowych. Potem już tylko cywilizacja, albo tereny rolnicze. Trasa omija Samsun po obwodnicy, ale warto wjechać do tego miasta, chociażby aby zjechać na plażę
publiczną, zwykle w południe bezludną. Punkt 426, za Terme, to kemping, na samej plaży i dość tani. Oczywiście w standardzie azjatyckim. Dalej to już autostrada, ale
bezpłatna. Mały na niej ruch, ale trzeba uważać na niezdyscyplinowanych kierowców lokalnych. Warto wjechać do Trabzonu, to duże miasto ale ma się czym pochwalić. Niedaleko
na południe, jest kemping i piękny ormiański monastyr wykuty w skale - Sumela. Warto go odwiedzić, swoim położeniem przewyższa gruzińską Vardżię, a urodą jej dorównuje.
Tylko nie mówcie tego Gruzinom, bo nie poczęstują Was swoim winem, marki wino. Tuż przed Hopa, w punkcie 427 jest opuszczony kamieniołom powyżej autostrady. Można tam
zjechać i biwakować, czasami lokalni przyjeżdżają tam z panienkami. Po południu autostrada staje się bezludna i słychać tylko kutry na morzu.
Mariusz Reweda
Mogę udzielić szczegółowych informacji na temat trasy.

Zobacz inną, naszą podróż po Turcji.
Zobacz inne trasy w zasobniku: COŚ DLA JEŻDŻĄCYCH BOKIEM.
|
|
|