Azja2003 - artykuł o sikhiźmie z miesięcznika "Czwarty wymiar 2009/6"
index witryny
strona główna
wstecz








[Podróż samochodem drogą lądową do Indii, 2003]
Notatki z drogi
Amritsar - święte miasto sikhów

      Po prawie miesiącu jazdy samochodem z Polski w połowie września przekroczyliśmy granicę pakistańsko-indyjską. Przywitał nas Amritsar, święte miasto sikhów.
      Dość szybko udało nam się znaleźć hotel z parkingiem, gdzie mogliśmy bezpiecznie zostawić naszą Toyotę. Chwila odpoczynku i wyruszamy na głośną, zatłoczoną indyjską ulicę. Z początku ciężko się oddycha z powodu smogu, pot leje się ciurkiem po plecach, żołądek jeszcze nie do końca sprawnie funkcjonuje po wspólnym posiłku z pakistańskimi szewcami. Ale w końcu jesteśmy w naszych wymarzonych Indiach! I nawet nie szokują mnie tak bardzo śmieci i brud na ulicach, czy wszechobecność biedaków i żebraków. Tak jakbym już to wszystko znała. Bo może i znam. Tyle się o tym już naczytałam, nasłuchałam, a teraz konfrontuję to z rzeczywistością.
      Naszym celem jest Złota Świątynia, zwana przez sikhów Hari Mandir (czyli Świątynia Boga). To główna atrakcja Amritsaru. Sama nazwa miasta to zlepek dwóch wyrazów, odnoszących się do świętego zbiornika, na którym znajduje się świątynia: amrit (nektar) i sar (zbiornik). Tak jak do klasztoru na Jasnej Górze w Częstochowie ciągną pielgrzymki z całej Polski, tak Złota Świątynia w Amritsar to cel dla wyznawców tej religii, którzy docierają tu nie tylko z Indii, ale i z całego świata. Obecnie na świecie jest około 24 milionów wyznawców sikhizmu, większość z nich żyje w Indiach (ok. 2% populacji indyjskiej), głównie w Pandżabie. Istnieje także liczna sikhijska diaspora, przeważnie w krajach dawnego Imperium Brytyjskiego. Obok wyznawców urodzonych w tradycyjnych rodzinach sikhijskich, jest także coraz więcej osób, które przyjęły sikhizm jako nową dla siebie religię, głównie w USA i w Kanadzie. Wielu z nich można spotkać właśnie w Złotej Świątyni w Amritsar.
      Sikhizm powstał w XV wieku w indyjskiej prowincji Pendżab. Założycielem tej religii jest Guru Nanak (1469-1538), który urodził się w okolicach Lahore (obecnie w Pakistanie), na terenach przesiąkniętych ideami hinduizmu i islamu. Jego rodzinne korzenie tkwiły w pierwszej z tych religii, ale podobno na jakiś czas nawrócił się także na islam. Jednak żadna z tych religii nie dawała mu duchowej satysfakcji. Jak głoszą sikhowie, w wieku 30 lat Guru Nanak w trakcie medytacji w rzece doznał objawienia Boga. Zrozumiał wtedy, że Bóg nie odpowiada ani koncepcji islamskiej, ani hinduistycznej.
      Według wierzeń sikhów, Guru Nanak został wezwany przed oblicze Boga i napojony amrytem (nektarem). Bóg nakazał mu głosić imię Jedynego i nauczać ludzi o nim. Pierwsze słowa, jakie Nanank wypowiedział do zgromadzonych po tym spotkaniu brzmią: "Nie ma ani hindusa ani muzułmanina, czyją więc ścieżką mam pójść? Pójdę ścieżką Boga. Bóg nie jest ani hindusem, ani muzułmaninem, a ścieżka którą pójdę, jest Boża".
      Według Nanaka Boga można czcić jedynie w sercu. Odrzucił więc wszelką liturgię w zamian za bezpośredni kontakt człowieka z Bogiem w trakcie medytacji lub modlitwy. Nową wiarę uważał za pewną syntezę i kontynuację islamu i hinduizmu, które po wiekach istnienia odeszły od swojej pierwotnej, czystej doktryny. Zdecydowanie odrzucił uprawomocniony przez hinduizm system kastowy i zasadę sati (czyli palenie wdów na stosach kremacyjnych mężów), jak również hierarchię religijną z braminami na czele. Zachował ideę kramy i reinkarnacji. Z islamu przejął ideę jednego Boga, który nie posiada żadnego wizerunku, ani wcieleń, stąd zakaz idolatrii, czyli kultu boskich wyobrażeń. Uznał także przekonanie o równości wszystkich ludzi, bez względu na płeć i pochodzenie społeczne. Guru Nanak określił to mianem "uniwersalnego braterstwa".
      Współczesnym Guru Nanak mógł się jawić bardziej jako reformator, niż święty, ale swoje hasła głosił pod hasłami religijnymi i dziś czczony jest jako osoba święta, a nie działacz społeczny. Termin sikh zaczerpnięto z sanskryckiego słowa śiszja, które znaczy "uczeń".
      Kierujemy się w stronę świątyni, labirynt zatłoczonych uliczek wywodzi nas jednak na manowce. Poddajemy się i korzystamy z usług rikszarza. Krótkie negocjacje dotyczące ustalenia kierunku kursu i ceny, i już hop, wskakujmy na wypukłe (nie wiedzieć czemu) siedzisko rikszy. Chudy Hindus sadowi się na rowerowym siodełku. Raz, dwa, trzy, z trudem naciska na pedały, riksza powoli rusza i już po chwili sprawnie przemieszczamy się w tłoku. Riksz jest tu całe mnóstwo, wielu z rikszarzy to starsi (przynajmniej z wyglądu) ludzie. Zdają się być wychudzeni i żylaści, ale krzepę mają niesamowitą. Ciekawe, dlaczego hinduscy zawodnicy nie wygrywają w Tour de France lub podobnych wyścigach kolarskich, gdzie liczy się wytrzymałość.
      W końcu docieramy do celu. Gurdwara, czyli świątynia sikhijska od razu sprawia wrażenie dobrze funkcjonującego, nowoczesnego przedsiębiorstwa, gdzie w ramach zdrowo pojętych zasad marketingowych wszystko dla przybyłych jest za darmo: informacja turystyczna, ulotki w hindi, pendżabi i po angielsku, doskonale funkcjonująca przechowalnia na buty (bo do świątyni w butach ani nie wolno wchodzić, ani nawet ich wnosić). Ponadto dom pielgrzyma i kuchnia rozdająca non-stop darmowe posiłki (langar). Oczywiście datki są mile widziane, ale nikt nie nalega. Każdy może przyjść, bez względu na wyznanie, rasę, pochodzenie społeczne. A porządku strzegą życzliwi strażnicy w szafranowych uniformach.
      Zostawiamy buty w szatni dostając w zamian żeton z tajemniczymi znakami i boso udajemy się w stronę głównego wejścia. Jeszcze jakieś nakrycie głowy, wymagane zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, i obowiązkowe zamoczenie stóp w baseniku, który wbrew pozorom ma pełnić funkcję dezynfekującą. Przechodzimy przez główną bramę i oczom naszym ukazuje się wspaniały widok. Otoczony budynkami z białego marmury czworokątny zbiornik, a na nim połyskująca w słońcu złota bryła świątyni. Rzeczywiście jest kryta złotem. Podobno w ostatnich latach dokonano jej renowacji z funduszy przekazanych na ten cel przez wspólnotę zamożnych sikhów z Wielkiej Brytanii. Tłumy kolorowo ubranych ludzi, spacerują wokół jeziora, wielu zasiadło na nadbrzeżnych schodach (czyli ghatach) lub odpoczywa w podcieniach. Są też tacy, którzy zażywają kąpieli w świętym zbiorniku, razem z tłustymi pstrągami. Dla wielu sikhów pielgrzymka do Złotej Światyni i kąpiel w Jeziorze Nieśmiertelności to najważniejsze wydarzenie w ich życiu.
      Wiele informacji na temat sikhizmu dowiadujemy się od młodego sikha, który zaczepia nas w świątyni typowym "Hello, where are you from?". A że właśnie zaintrygował nas obraz jeźdźca bez głowy - a właściwie z własną głową w jednej ręce i z uniesionym mieczem w drugiej - to prosimy o wyjaśnienie, bo nasz nowy znajomy mówi po angielsku w sposób wyjątkowo składny i zrozumiały. Tłumaczy nam, że ta legenda dotyczy jednej w wielkich bitew sikhów z 1757 r. i ich wodza Baba Deep Singha, którego odwaga była tak wielka, że nawet gdy stracił głowę (dosłownie!), to walczył dalej. "Ale to tylko legenda", mówi, "przecież to wbrew logice", dodaje.
      Satnam gorliwie odpowiada na wszystkie nasze pytania. Najbardziej intrygują nas turbany. "Nie, kolor nie ma znaczenia, sikhowie mogą dobierać kolor tkaniny na turban jak zachodni biznesmeni wzory krawatów, według własnego uznania." Aby zawinąć turban potrzebne jest ok. 4 metry materiału. Często długie włosy sikhów są najpierw wiązane w kok i obwiązane chustką (na co dzień zwykle takie nakrycie głowy wystarczy). Co ciekawe, muzułmanie, sikhowie i hinduiści (głownie z Radżastanu) noszą różnorodne, łatwo rozróżnialne odmiany turbanów. A skąd wziął się ten zwyczaj? Początki sikhizmu wiązały się z ogromnymi prześladowaniami wyznawców tej religii przez ówczesnych władców. Zarówno przez muzułmanów, jak i hinduistów, sikhizm traktowany był jak herezja. Historie związane z męczeństwem sikhów za wiarę pokazują malowidła w świątynnym muzeum. Przerażające sceny pogromów sikhijskich kobiet i dzieci, czy ich przywódców poddawanych najwymyślniejszym torturom, od gotowania żywcem w wielkich kotłach i łamania kości na drewnianych kołach, po masakrowanie sikhijskich dzieci na oczach rodziców i przyozdabianie ich porąbanymi ciałkami, niczym girlandami, piersi męczenników. Wielu wyznawców sikhizmu, ogarniętych zwątpieniem, wolało ukrywać się ze swoją wiarą. Ale ich ówczesny przywódca duchowy nakazał coś wręcz przeciwnego. Dumnie noszony turban miał być jednoznacznym wyznacznikiem wiary osoby, która go nosiła. Miał dodawać odwagi i poczucia solidarności we wspólnocie sikhijskiej. Dla mogolskich władców było to wyzwanie podwójne, religijne i obyczajowe, gdyż w tamtych czasach tylko ludzie wysoko urodzeni mieli prawo do zakrywania głowy w ten sposób. A sikhizm odrzucał podziały społeczne. W tych czasach nadziane na dzidy głowy sikhijskich wojowników w turbanach traktowane były jako trofea wojenne, a za głowę sikha, jak władze kolonii brytyjskich za skalpy Indian, władcy muzułmańscy płacili złotem.
      Obecnie turban też ma za zadanie wyróżniać sikha wśród innych ludzi. Nie ma możliwości, żeby nie zauważyć, że mamy do czynienia z sikhem. I to nie tylko w Indiach, ale również w krajach zachodnich. Doskonale widać to na przykład w londyńskim City, gdzie wielu bankierów i przedsiębiorców to właśnie sikhowie. Sikhizm jest religią wymagającą od swoich wyznawców ścisłego przestrzegania zasad moralności, honoru i ochrony słabszych. Ważnymi punktami etyki sikhizmu są wymóg samodzielnego utrzymywania się z uczciwej pracy, wzajemnego wspierania się w rodzinie i służby dla całej społeczności oraz równości wszystkich wyznawców. Dziś sikhom jest o wiele łatwiej. Mają nawet specjalne ulgi związane ze zwolnieniem z obowiązku noszenia kasku na motocyklu, czy hełmu lub czapki w wojsku.
      Oprócz noszenia turbanu, symbolami sikhów jest tak zwane Pięć "K" (pandź kakkar): nieobcinanie włosów i brody (kes) oraz noszenie grzebienia (kangha), krótkich bawełnianych spodenek symbolizujących skromność (kaćh), stalowej bransolety (kara) i sztyletu (kirpan). Wymóg ten jest ściśle przestrzegany przez sikhów przynależących do grupy zwanej Khalsa, którzy przeszli przez rytualny chrzest (tzw. Sakrament Amrytu). Niczym chrześcijańskie bierzmowanie, ma on być świadomym potwierdzeniem ścieżki religijnej przynależnej z tytułu urodzenia w tradycji sikhijskiej. Członkowie Khalsy są zobowiązani do ścisłego przestrzegania Kodeksu Postępowania ustanowionego przez dziesiątego Guru Gobind Singha. Dodatkowo każdy dzień muszą rozpoczynać od rytualnej kąpieli i odmówienia modlitw. Dziś młodzi sikhowie często odchodzą od tak ściśle pojmowanych wymogów sikhizmu. Satnam nosi turban, ale przycina włosy i brodę. Nosi także stalową bransoletę. "Jak bym wyciągnął rękę, aby popełnić zły uczynek, to widok bransolety zawsze przypomni mi kim jestem i jakie są moje zasady", mówi. Ponadto każdy mężczyzna sikh nosi nazwisko Singh (co znaczy lew), a kobieta - Kaur (czyli księżniczka). W kraju tak wielonarodowym i wieloreligijnym jak Indie, nadane imię i nazwisko definiuje przynależność religijną osoby, które je nosi.
      Co do sztyletu, to jest on symbolem obowiązku sikhów do ochrony słabszych i uciśnionych. Sikhowie zawsze przeciwstawiali się wszelkiej tyranii. Bo jeżeli inne środki negocjacji i perswazji zawodzą, a wróg atakuje, "to jest sprawiedliwym unieść miecz", tłumaczy Satnam. W historii sikhowie często wcielani byli przez władców do ich straży lub armii, ciesząc się opinią lojalnych i odważnych wojowników. Wielu sikhów walczyło w szeregach wojsk brytyjskich, które kierowane były do tłumienia ruchów niepodległościowych wśród Hindusów pod wodzą Ghandiego. I to właśnie sikh, który był członkiem straży przybocznej premier Indiry Ghandi, dokonał na nią zamachu w 1984 r. Ale był to czubek góry lodowej ówczesnej skomplikowanej sytuacji politycznej w Indiach. Na skutek silnych tendencji separatystycznych radykałów pandżabskich, którzy postulowali utworzenie niezależnego państwa sikhów o nazwie Khalistan, sikhijskie grupy militarystyczne zajęły Złotą Świątynię. Indira Ghandii odpowiedziała na to rozkazem skierowanym do wojsk rządowych, aby wejść na teren świątyni i siłą usunąć opozycjonistów, mimo obecnych tam pielgrzymów. Różne źródła podają różne dane co do ilości ofiar, najbardziej skrajne mówią o pięciuset zabitych wśród walczących i około trzech tysiącach po stronie cywilów.
      Sikhizm kładzie duży nacisk na sprawy doczesne. Wybawienia z kręgu narodzin i śmierci nie można osiągnąć poprzez ascetyczny żywot mnicha klasztornego. Dominuje bardziej praktyczne podejście do życia. Religia ta wymaga od swoich wyznawców codziennej higieny ciała i noszenia bielizny. Symboliczny grzebień ma praktyczną funkcje utrzymania dbałości o długie włosy. Ortodoksyjni sikhowie nie piją alkoholu, nie uprawiają hazardu i nie uznają umartwień cielesnych. Cały dzień sikha powinien być wypełniony uczciwą pracą. Każda praca jest szanowana i wartościowa, pod warunkiem, że się ją dobrze wykonuje. Sikh nie może żyć z jałmużny, a wspieranie biednych i czynna służba na rzecz społeczności jest jego obowiązkiem. "W świątyni wszyscy pracują za darmo", tłumaczy Satnam. "Pomagają w kuchni, w domu pielgrzyma, nawet w przechowalni butów. Sami zobaczycie, że jak obierzecie buty, to będą one wyczyszczone na połysk". Cóż, z naszymi znoszonymi podróżniczymi sandałami nie wiele dało się już zrobić.
       Złota Świątynia otwarta jest całą dobę i może wejść tam każdy, bez względu na poglądy religijne. Satnam tłumaczy nam symbolikę tej budowli. "Do świątyni prowadzą bramy wychodzące na cztery strony świata. Ma to symbolizować otwartość sikhów na wszystkich przybyszów." Właściwa Złota Świątynia znajdująca się na środku jeziora to "świątynia duchowa". Natomiast sprawami administracyjnymi sikhów ("ale nie Pandżabu", podkreśla Satnam) zajmuje się Parlament zlokalizowany naprzeciwko kładki prowadzącej do świątyni. Między świątynią i parlamentem stoją dwa maszty z trójkątnymi flagami sikhijskimi. Ten od strony świątyni jest wyższy. "To po to, aby podkreślić większą wagę spraw duchowych dla sikhów, którzy często są za bardzo przywiązani do spraw materialnych tu i teraz".
      W świątyni na jeziorze przechowywana jest święta księga sikhów - Granth Sahib, tak zwana Pani Księga, w której zawarte są przekazy pierwszych dziesięciu przywódców tej religii. Została ona spisana w trzech językach: w staropendżabskim (specjalnym alfabetem gurmukhi), nepalskim i sanskrycie. Dziesiąty Guru Gobind Singh podjął decyzję o przerwaniu sukcesji guru i uznaniu świętej księgi "ostatnim jedenastym guru" dla wyznawców. Wobec braku ścisłej liturgii, czytanie świętej księgi jest jedynym przejawem aktywności czysto religijnej. Księga ta jest źródłem wszelkiej wiedzy i wskazówek duchowych. Codziennie jest ona uroczyście wynoszono o poranku z budynku parlamentu, a na wieczór - równie uroczyście - zabierana tam z powrotem. W ciągu dnia bez przerwy wyśpiewywane są wersety z księgi. Ponadto każdego dnia członkowie rady religijnej Złotej Świątyni (którzy pełnią swe obowiązki społecznie, bez osiągania żadnych korzyści materialnych) wybierają na chybił trafił cytat ze świętej księgi, który - jako modlitwa lub mantra na dany dzień - ma inspirować całą wspólnotę sikhijską. Ponoć można go przeczytać na oficjalnej stronie diaspory sikhijskiej. Losowo wybierane wersety ze świętej księgi towarzyszą także wszystkim ważnym uroczystościom, w tym oczywiście ślubom. Podczas ceremonii ślubu panna młoda przywiązuje koniec swego sarii do końca turbana pana młodego, jako symbol związania się na całe życie. W obecności świadków młodzi muszę wspólnie obejść świętą księgę, odczytać losowo wybrany werset i dopiero wtedy można przystąpić do uczty weselnej. "Na pewno słyszeliście o tych wystawnych indyjskich weselach w stylu 'leg & peg' (czyli 'kurze udko i whisky'). Sikhijskie niczym się nie różnią - małżeństwa są często aranżowane, panna młoda musi wnieść odpowiedni posag, a po ślubie przeprowadza się do rodziny męża", opowiada Satnam. Ciekawostką jest to, że przechowywanie księgi wymaga przestrzegania pewnych zasad, więc nie jest powszechne, aby sikhowie posiadali ją w domu, jak chrześcijanie Biblię.
      Z Satnamem rozmawiamy też o życiu w Indiach, o ubóstwie, walce o przetrwanie, o tym jak Indie różnią się od krajów zachodnich. Na każdym kroku widać tu zainteresowanie naszą innością. Ludzi robią sobie z nami zdjęcia, koniecznie chcą nam podać rękę, albo przynajmniej wymienić klasyczne "hello". Nasz nowy znajomi usilnie zaprasza nas do swojego domu, twierdzi, że jego marzeniem od dzieciństwa było ugościć przybyszów z Zachodu. Wszak przez Amritsra w latach siedemdziesiątych przejechały setki podróżników, którzy południową drogą lądową przybywali z Europy do Indii w poszukiwaniu duchowego rozwoju i ... doczesnych przyjemności. Jesteśmy trochę zaskoczeni tym tak gorliwym zaproszeniem, dyplomatycznie obiecujemy zadzwonić następnego dnia.
      Nie dzwonimy, ale przypadek (?) sprawia, że w tym milionowym mieści spotykamy się na drugi dzień z naszym znajomym przed kawiarenką internetową w nowej części miasta. Tym razem na pytanie "To przyjdziecie?" odpowiadamy "Tak." O umówionej godzinie nasi sikhijscy znajomi przyjeżdżają po nas do hotelu skuterami. To najpopularniejszy tu chyba środek transportu indywidualnego. Już po chwili mkniemy po zatłoczonej ulicy, mając przed oczami kolorowe turbany naszych przewodników. Na boki się lepiej za bardzo nie rozglądać, bo ścisk, tłok i chaos indyjskiej ulicy mogą przyprawić o zawrót głowy. Z głównej arterii zjeżdżamy w boczne uliczki, jedziemy na skróty, w końcu docieramy pod dom Satnama.
      To typowa rodzina klasy średniej. 65 letni ojciec rodu prowadzi mały sklepik spożywczy na rogu. Wychodzi nas powitać, miła uśmiechnięta twarz, witamy się w europejsko-sikhijskim stylu. Jest też starszy brat Satnama, elegant w błękitnym turbanie z fikuśnie podwiniętymi wąsami. Jego żona wydaje się taka młodziutka i filigranowa. "Jest bardzo skromna i nieśmiała", tłumaczy Satnam. Cały czas krząta się w kuchni, podaje do stołu, ani na chwilę z nami nie usiądzie. Jest jeszcze Reevia, ich ośmioletnia córeczka. Wszyscy robią sobie z nami obowiązkowe zdjęcie (specjalnie zakupiono z tej okazji film do aparatu). Satnam jest kolekcjonerem monet, jego zbiory to głównie monety z Bliskiego Wschodu i Azji oraz stare monety indyjskie, wiele jeszcze z czasów kolonialnych. Zamiast popiersia Elżbiety II widnieje na nich wizerunek króla Edwarda VIII, Króla Anglii i Cesarza Indii! Dla nas to bardzo egzotyczne. Dorzucamy parę złotych do jego zbiorów. "O! Po-la-ska!" cieszy się Satnam. "Takiej jeszcze nie mam!".
      Nagle na stole pojawiają się indyjskie przysmaki: brązowe słodkie kulki z sera z mleka bawolego z mąką, smażone na głębokim oleju i serwowane ze słodkim syropem. Są także samosy z sosem curry. Do tego obowiązkowa herbata z mlekiem, cukrem i kardamonem. Zauważamy na półce magnetofon. "Może trochę indyjskiej muzyki?". Do wyboru oczywiście głównie ścieżki dźwiękowe bollywoodzkich super-produkcji. W płytotece brata Satnama jest też kilka płyt z muzyką z filmów amerykańskich, z tych jest szczególnie dumny.
      Powoli zaczyna zmierzchać. Miło się siedzi, ale chcielibyśmy zdążyć do Świątyni przed zachodem słońca, chcemy porobić trochę zdjęć. Dziękujemy za zaproszenie i gościnę, ale musimy już iść. "Jak to? Przecież mieliśmy zostać na cały wieczór". - "Naprawdę?". Nasza europejska powściągliwość wyraźnie zasmuca naszych gospodarzy. Nie ukrywają swego rozczarowania. Ale na koniec jeszcze finalna sesja zdjęciowa z całą rodziną i zwiedzanie domu. Przy pożegnaniu nasz młody gospodarz ściąga z ręki metalową bransoletę kara i wręcza nam na pamiatkę. "To na znak przyjaźni, która jest ważniejsza od bransolety, bo niematerialna", mówi.

Iwona Kozłowiec

INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE:
Sikhijskie pojęcie Boga ilustruje Mantra Podstawowa (Mul Mantra), która w zależności od tłumaczenia może mieć następujące brzmienia:

"Jest Jeden Bóg,
Wieczna prawda Jego imieniem,
Stwórcą wszechrzeczy i wszechobecny duch.
Wyższy niż lęk i nienawiść,
Niżeli forma i czas,
Narodziny i śmierć,
Sam on siebie oświeca.
Łaską Guru pozwolił się poznać."
lub:
"Byt jest jeden.
Prawda - oto jego imię.
On jest stwórcą wszystkiego.
Nie ma w Nim obawy.
Nie podlega narodzinom i śmierci.
Samoistny.
Poznany dzięki łasce Prawdziwego Guru."

Symbole sikhijskie:
1) Ik Onkar ("Jest tylko jeden Bóg" lub "Byt jest jeden") - pierwsze słowa z Mul Mantry, zapisane w alfabecie gurmukhi, co znaczy dosłownie "z ust guru".
2) Khanda - czyli obosieczny miecz połączony obręczą lub kołem (ćakra). Symbol ten jest często umieszczany na żółtej lub szafranowej trójkątnej fladze. Oznacza duchową równowagę, natomiast ćakra symbolizuje jednego Boga, jedność wszystkich ludzi, bez podziałów rasowych, społecznych czy kastowych. Po bokach znajdują się dwa sztylety - kirpany, symbolizujące władzę świecką i duchową.

Powstanie Khalsy - Bractwa Czystych
W 1699 r. dziesiąty guru sikhów Gobind Singh zwołał swoich wyznawców, aby zebrali się w Anandpur na święto zbiorów Baisakhi. Stojąc u wejścia do namiotu ustawionego na wzgórzu, zwrócił się do zebranych. Wezwał ochotników, którzy będąc oddanymi sikhami przybyli na wezwanie swojego guru, a teraz byliby gotowi złożyć swoją głowę w ofierze na żądanie swego przywódcy. Nikt nie zgłosił się na pierwsze wezwanie. Nikt nie odpowiedział na drugi apel. Dopiero za trzecim razem powstał jeden z przybyłych. Guru zabrał ofiarnego ochotnika do namiotu, aby po chwili ponownie ukazać się zgromadzonym, tym razem z zakrwawionym mieczem. Zażądał kolejnej głowy. Cała sytuacja powtórzyła się pięć razy. Trwoga ogarnęła zebranych. Niespodziewanie na koniec ceremonii, pięciu odważnych ochotników wyszło przed namiot, wszyscy cali i zdrowi, odziani w nowe odświętne szaty. Okazało się, że zamiast ich głów, ścięto kozły. A pięciu oddanych sików, którzy gotowi byli oddać swoje życie za swojego Guru otrzymało tytuł Pięciu Wybranych - to oni zapoczątkowali w ramach wspólnoty sikhijskiej Bractwo Czytych - Khalsa. Jako pierwsi otrzymali przydomek Singh - czyli "lew", który po dziś dzień noszą wszyscy sikhowie. Natomiast kobiety określane są mianem Kaur, czyli "księżniczka", od imienia towarzyszki Guru, Mata Sahib Kaur.

Strona główna wyprawy do
Azja2003.
Artykuły Iwony drukowane w Wyborczej.
Opis innych podróży do Azji Indie1999, Azja2005, Azja2007, Azja2008, motocyklem 2008, motocyklem 2009, Indie2010 znajdziecie również na tej witrynie.

Zobacz inne artykuły.